Droga lekcja demokracji

2012-02-01

Popieram akcję Referendum ACTA i podpiszę się pod wnioskiem o referendum. W akcji zdobyto już podobno ponad 250 tysięcy podpisów. Zrobię to, pomimo że nawet zebranie pół miliona podpisów nie gwarantuje wcale, że referendum się odbędzie. Co więcej, jeśli już miałoby się odbyć, to jest to bardzo droga dla nas (podatników) operacja i nie jest wcale oczywiste, jaki będzie wynik takiego referendum. Tym niemniej uważam, że będzie to niezmiernie istotna lekcja demokracji dla rządzących i polityków. Pokaże, że nie można wprowadzać prawa po cichu, lekceważąc obywateli, szczególnie jeśli wprowadza się zapisy nie spotykane dotąd w polskim prawie: ograniczające nasze prawa do korzystania z kupionych przez nas produktów i omijające drogę sądową przy podejrzeniu naruszenia praw właścicieli treści. Pokaże też, że uzasadnieniem nie może być „bo inni tak robią i będzie nam wstyd”.

Burza wokół ACTA jest wyraźnie niespodziewana dla rządzących. Tymczasem powinien to być dla polityków silny dzwonek ostrzegawczy. Drugi już — pierwszym był sukces partii Palikota. Oba zdarzenia pokazują, że jest rosnąca grupa Polaków, która nie jest odpowiednio reprezentowana w polityce i o której interesy politycy nie dbają. Tradycyjnie już wybory w Polsce odbywają się pod dwoma hasłami: jedni straszą siłami, służbami, Europą, wymachując przy tym szabelką, obiecując rozliczenie bliżej niesprecyzowanych „ich” i przymilając się do kościoła katolickiego, drudzy zaś straszą tymi pierwszymi i pokazują jak to się od nich różnią. Jeśli jednak ta nowa grupa społeczna zmobilizuje się do aktywnego brania udziału w wyborach, to może nagle okazać się, że dawne sposoby na trafienie do Sejmu już nie wystarczą.