Wybory

2011-10-07

Pobieżnie tylko obserwowałem obecną kampanię wyborczą. Może dlatego zauważyłem inne rzeczy niż zwykle w okresie przedwyborczym. Jestem zmartwiony tym, jak bardzo kampania jest powierzchowna. Media ekscytują się tym, co kto danego dnia skandalicznego powiedział. Dziennikarze jak na zawołanie biegają od jednego polityka do drugiego i wysłuchują, wyczekując kontrowersyjnych cytatów. Politycy głównie straszą wilkiem: jedni służbami obcymi, spiskami, katastrofami i Niemcami, drudzy — tymi pierwszymi. Obecnie rządząca partia definiuje się wręcz w ten sposób: głosujcie na nas, bo inaczej…

Uderza mnie, jak mało jest w tej kampanii treści. Czytając gazety odnoszę wrażenie, że nikt nie ma nic do zaproponowania. Walka o władzę stała się oto celem samym w sobie: liczymy procenty, układamy listy, budujemy koalicje i tworzymy komisje, zapominając o tym, czemu polityka ma służyć.

Martwi mnie też, że każdy polityk, jakiego słyszę w radiu, zapytany o program zaczyna od wypowiedzi negatywnej. Każdy mówi najpierw czym nie jest, przeciwko czemu jest, na co się nie zgadza i co „ci drudzy” robią źle. Zdumiewająco mało jest wypowiedzi konstruktywnych. Czy nikt nie ma pomysłu na budowanie?

Pomimo tego wszystkiego pójdę do wyborów. Słyszę co rusz wypowiedzi ludzi, którzy twierdzą, że tak są zniesmaczeni polityką, że w wyborach udziału brać nie będą. Uważam, że nie mam prawa do takiego cynizmu. Gdybym to ja z karabinem w ręku walczył o wolność, niepodległość i prawo do wyborów, to miałbym też prawo do wyborów nie iść. Walczyli jednak moi dziadowie i czuję, że mam wobec nich dług. Nie po to walczyli, żebym teraz przesiedział wybory w domu, niezależnie od tego jak słaby wybór jest przede mną.


Komentarze

Janie dzięki za ten wpis. Zmotywowałeś mnie do pójścia na wybory na 100% bardzo podobała mi się kwestia puenty z tym długiem to mnie ostatecznie przekonało. Pozdrawiam.

Andrzej Kisiela2011-10-08

Andrzej: ogromnie się cieszę — jeśli choć jedną osobę przekonałem, to już jestem zadowolony :-)

Jan Rychter2011-10-09