Startupy w Chile
2010-08-16
Rząd Chile oferuje granty przedsiębiorcom, którzy przyjadą do Chile i założą tam firmę typu start-up. Najwyraźniej widzą, że promowanie przedsiębiorczości technologicznej jest strategicznie ważne dla kraju.
Czy w Polsce rząd to rozumie? Czy ułatwia życie przedsiębiorcom? W Polsce przedsiębiorcy zginają faktury.
Może trzeba jechać do Chile?
Przeczytałem o tym kilka tygodni temu i również mnie to podekscytowało. Cały program działa trochę jak YCombinator (spotkania z potencjalnymi inwestorami itp.), ale dają firmie $50000 zamiast $5000 (różnica jest jeszcze większa jak policzymy niższe koszty życia w Chile).
…no i te $50000 to jest grant bezzwrotny, a nie inwestycja. Na miejscu kogoś, kto nie jest zbyt związany startowałbym. Zawsze można po roku przeprowadzić się z powrotem.
Ciekawa inicjatywa, choć może przyciągnąć łasych na kasę, którzy tak na prawdę bardziej liczą na dotację niż sukces biznesu. Osobiście jestem raczej przeciwny dotacjom tego typu, ale w przypadku Chile sytuacja zapewne jest inna niż w Polsce
@Michał, opisałeś połowę uczestników programów europejskich...
Oraz 40% pracujących Polaków którzy wybrali "sektor publiczny" (per opracowanie GUS, fascynująca lektura, np.: średnie zarobki w budżetówce 140% wyższe niż w reszcie gospodarki; pracujących 8 mln osób, dla porównania, w 17-milionowych Chile pracuje 7,5 miliona... itd.)
Pracujących ogółem.
Jak dla mnie, " 'biznesmeni' skrojeni z rządowych grantów" mogą wyjeżdżać choćby natychmiast - ba, sam na miarę możliwości kupowałbym im bilety, gdyby tylko zobowiązali się nie wracać i czule machał im chusteczką na lotnisku przy akompaniamencie "Społecznego Kaleki" Martina Lechowicza.
Ciekawe, że wietnamczycy przyjeżdżający do Polski grantów nie dostają...a przyjeżdżają i pracują...