Nie obrażajmy się na Google za Buzz
2010-02-13
Google włączyło wszystkim użytkownikom Gmaila nową usługę: Buzz. Jak się okazało, naruszyła ona prywatność, jakiej oczekujemy od poczty elektronicznej: książka adresowa została wykorzystana do automatycznego stworzenia sieci społecznych. Nagle obcy ludzie zaczęli dowiadywać się kogo mamy w książce adresowej. Aktywność użytkowników (np. w Google Reader) zaczęła być widoczna dla większej grupy obcych osób.
Czy jest to naruszenie prywatności użytkowników? Oczywiście.
Nie będę rozważał dlaczego Google to zrobiło, bo męczą mnie dywagacje licznych „ekspertów” o strategiach Wielkich Korporacji, udziałach w rynku i tym podobnych tematach, o których owi eksperci na ogół nie mają pojęcia. Poprzestańmy na tym, że Google buduje sobie pozycję rynkową naszym kosztem.
Zastanowiłbym się za to nad tym, dlaczego jesteśmy zdziwieni? Poczta Gmail jest oferowana za darmo przez spółkę publiczną. Spółka taka ma obowiązek realizować zysk dla swoich akcjonariuszy. To jest jedyny cel strategiczny. Gmail jest jednym z narzędzi, oferowanym za darmo jako przynęta, na warunkach dowolnie ustalanych przez Google. Dlaczego więc dziwimy się, gdy Google robi z naszą pocztą i książką adresową co chce? Dlaczego przypisujemy tej firmie wzniosłe cele, gdy takowych nie ma?
Jeśli ktoś chce mieć prywatność i pocztę elektroniczną na ustalonych przez siebie warunkach, to niech kupi tę usługę w takim miejscu, gdzie te warunki są gwarantowane. Albo zorganizuje sam. Nie bez powodu od lat mam własną pocztę, na własnych serwerach. Na moich warunkach.
Jak tam się na Googla nie obrażam, i szczerze mówiąc jakoś mnie to całe "ingerowanie w prywatność" nie razi. Pewnie dlatego że Google udostępnił narzędzia umożliwiające zablokowanie wyświetlania listy kontaktów, tyle tylko, że dość dobrze je ukrył. Po dwóch dniach od uruchomienia Buza odpowiednie guziczki stały się jednak bardziej widoczne, więc jakikolwiek płacz i lament jest pozbawiony sensu. Kto narzeka na Google, niech sobie porówna zmienioną politykę prywatności Facebooka.
To juz mnie nie pytaj czemu nie chce gmaila.