Strzeż się konsultanta
2010-12-14
Taki tytuł nosił jeden z moich felietonów w magazynie Proseed. Po przeczytaniu tej relacji z MIT Enterprise Forum w Hiszpanii jestem jeszcze bardziej przekonany, że dobrze robimy wymuszając konkrety i bezlitośnie tępiąc watę cukrową na Auli i w Proseed.
Na każdego przedsiębiorcę czyha co najmniej dziesięciu różnej maści konsultantów, pomocników i doradców inwestycyjnych. A co najgorsze, szczególnie w Europie często nie mają oni żadnego doświadczenia w byciu przedsiębiorcą i nie wprowadzają żadnej realnej wartości.
A co sadzisz o sytuacji jeśli ktoś robi startup, mimo ze tego ze troche wie to bedzie to jego pierwsze przedsiewziecie ktore ma byc miedzynarodowe. Czy warto wtedy dac doradcy te 3% udzialow w spolce w zamian za jego wiedze, kontakty i znajomosci ?
Ja bym dawał dopiero pod warunkiem osiągnięcia obiecanych/ustalonych wyników.
Ależ wprowadzają, może nie tyle realną wartość, co księgową. Na przykład w uruchomionym ostatnio w Krakowie Youth Business Poland warunkiem otrzymania pożyczki jest uczestniczenie w "coachingu" prowadzonym przez "programistów NLP" (nie, nie natural language processing, coś zgoła innego, http://en.wikipedia.org/wiki/Neuro-linguistic_programming ). Dostępne są także dotowane przez PARP studia z "innowatyki".
Paweł: jeśli oczekujesz odpowiedzi tak/nie, to brzmi ona „nie, nie warto”. Oczywiście są różni doradcy i różne sytuacje. Ale jeśli ktoś ma „wiedzę, kontakty i znajomości” przydatne w robieniu startupu, to robi startup, a nie bierze pieniądze za doradztwo.
Rozważałbym takiego doradcę tylko gdyby sam przeszedł tę drogę, przy której teraz doradza — np. zbudował startup i wprowadził go na zagraniczny rynek. Albo gdyby miał pomóc tylko przy bardzo konkretnej rzeczy, a jego wynagrodzenie zależałoby tylko od powodzenia.
Generalną zasadą jest: wynagrodzenie za określony efekt.
Wybierając kogoś do współpracy zawsze powinniśmy zweryfikować doświadczenia nie na podstawie deklaracji ale na podstawie rzeczywistych osiągnięć.W zależności od tej weryfikacji uzgadniamy wynagrodzenie.
Jeśli doradca nie ma rzeczywistych osiągnięć ale "potencjalne doświadczenie" - odrzuciłbym wynagrodzenie w postaci udziałów. Wtedy obie strony zbierają doświadczenia i nie widzę tu argumentów aby prowadzący start-up ponosił większe ryzyko od "doradcy".
Trzeba sobie zdać sprawę, że wartość udziału dziś jutro może być drastycznie większa. Efekt może być taki, że za słabe doradztwo zapłacimy bardzo dużą cenę.
Pozdrawiam
@Kuczek
> Na przykład w uruchomionym ostatnio w Krakowie Youth Business Poland warunkiem otrzymania pożyczki jest uczestniczenie w "coachingu" prowadzonym przez "programistów NLP" (nie, nie natural language processing, coś zgoła innego, http://en.wikipedia.org/wiki/Neuro-linguistic_programming).
Idąc tą drogą niedługo będą obowiązkowe konsultacje u bioenergoterapeuty, zamówienie prognozy biznesowej u astrologa i obowiązkowa roczna kuracja homeopatyczna. Smutno jest na świecie wsród idiotów manipulowanych przez oszustów.