Naiwność Google
2010-01-13
Google swego czasu ładnie nagiął swoją politykę „don’t be evil” do potrzeb rynku i zaczął współpracować z rządem chińskim cenzurując wyniki wyszukiwań.
Ostatnio firma odkryła (o szok! o zgroza!), że rząd chiński współpracuje, ale tak nie całkiem, a chińscy włamywacze działający (jak wygląda) dla rządu jeżdżą sobie po Google na całego. O zdumienie! A przecież tak świetnie się współpracowało!
Wzruszająca jest naiwność firmy — oczekiwali, że można ułożyć sobie współpracę z totalitarnym komunistycznym reżimem? Proszę…
Teraz firma podjęła decyzję o zaprzestaniu cenzurowania i odtrąbiła Wielką Obronę Wszelkich Praw. Nadchodzą czasy, gdy modne jest robić The Right Thing. Decyzja dobra, cieszyłbym się z niej znacznie bardziej, gdyby nie wysokie oczekiwania, jakie kiedyś miałem wobec Google. Słuchałem jak trąbili na lewo i prawo „don’t be evil” i oczekiwałem, że faktycznie będą robić tak jak mówią.
Naiwny?
Heh.. jak czytam takie doniesienia zawsze mi się przypomina tekst z czasów komuny jeszcze:
"Ja nie wierzę w to, co jest napisane... kiedyś na płocie było napisane DUPA, chciałem poklepać... i do dziś wyjmuję drzazgi z ręki"
To chyba tyle? :)
Myślę, że wszyscy jesteśmy trochę zagubieni. Jak wchodzili do Chin to wszystko było cacy, a teraz już nie jest. Tak jak mówisz - przecież nic się nie zmieniło.
Google chyba jednak jest jedną z tych firm która strzeże swoje tajemnice handlowe. Może im się po prostu nie kalkuluje utrzymywać Chin, bo zbrojenia korporacji przeciwko _krajowi_ byłyby zbyt kosztowne.
A może obrazili się na coś jeszcze innego?
W każdym razie obawiam się że newsy prasowe nie opisują całego kontekstu i chyba jest jeszcze wiele do powiedzenia na ten temat.
Jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pienądze?