Wsparcie unijne: nie straszne, tylko drogie
2009-12-22
Przemek Żyła zżyma się na narzekających na biurokratyczne trudności związane z dofinansowaniem POIG 8.1.
Wszystko zależy od punktu widzenia i celów.
Dla przedsiębiorcy, który właśnie założył innowacyjną firmę, celem nie jest zdobycie pieniędzy unijnych. On z tych pieniędzy i tak sobie nie zapłaci, a z samego dofinansowania kokosów ani technologii nie będzie. Dla niego celem jest zbudowanie firmy, czyli stworzenie odpowiednich technologii, a następnie sprzedanie ich. Fundusze unijne są środkiem, a nie celem.
To jest zupełnie inny punkt widzenia niż konsultantów, prawników, urzędników, oraz całej masy firm, które innowacyjne nie są, a zakładane są tylko po to, żeby uszczknąć nieco pieniędzy unijnych.
Dlatego nie dziwcie się przedsiębiorcom, którzy denerwują się na bezsensowne wymogi i formalności. Oni denerwują się nie na wszystkie formalności, tylko na te bezsensowne. Do tego każdego dnia liczą, czy się opłacało — czy na pewno fundusze unijne były najlepszym środkiem do realizacji ich celów?
Sam złożyłem właśnie trzecią rundę poprawek do pierwszego wniosku o rozliczenie etapu. Bardzo niewielka część tych poprawek jest merytoryczna i faktycznie potrzebna. Zabawa w poświadczanie za zgodność z oryginałem wyciągu ze stawek ZUS (wywieszonego w każdej sali oddziału ZUS) albo dostarczanie rozmaitych oświadczeń sprzedawców, że faktycznie mi sprzedali to, na co wystawili fakturę, jest tak naprawdę kosztem — zarówno dla mnie, jak i dla podatnika.
Policzyłeś może procentowo jak drogie jest to wsparcie?