Z życia przedsiębiorcy: zaświadczenia
2009-11-06
Z życia przedsiębiorcy: zaświadczenia
Urząd Dzielnicy Warszawa Mokotów, okienko kancelarii. Stawiam się po odbiór zaświadczenia o wpisie do ewidencji działalności gospodarczej, które zamówiłem kilka dni temu. Wokół pusto, urząd w remoncie, a ludzi niewiele.
„Dzień dobry, ja…”
„Dzień dobry, numerek pan ma? Numerek, proszę pana, trzeba wziąć.” — przerywa pani w okienku. Rozglądam się wokół, nikogo nie ma, jestem jedyny w okolicy. „Musi Pan się wrócić i przy wejściu wziąć!”.
Grzecznie wracam do wejścia, naciskam „Kancelaria” na ekranie, maszyna leniwie wypluwa numerek. Wracam do okienka.
„Ja po odbiór zaświadczenia o wpisie do ewidencji”, mówię, podając pani równocześnie numerek.
„Odbiór zaświadczeń to na pierwszym piętrze, pokój 119!”.
Idę więc na pierwsze piętro odebrać zaświadczenie i tak sobie myślę, jak ułatwiłoby życie ludziom, gdyby procedura wydawania owych zaświadczeń nie wyglądała tak kuriozalnie jak wygląda. Obecnie kroki są takie: 1) pokój 119, odstać w kolejce, poprosić panią, dostać wniosek o zaświadczenie, 2) kasa, odstać w kolejce, zapłacić 17zł, 3) kancelaria, złożyć wniosek, 4) odczekać kilka dni, 5) pokój 119, odstać w kolejce, odebrać zaświadczenie.
Owe „zaświadczenie” to jest po prostu wydruk z systemu komputerowego. Równie dobrze mógłbym je dostać jako PDF przez Internet.
O samym kuriozalnym wymaganiu „zaświadczeń” na wszystko już kiedyś pisałem.
To ja opowiem swoją historię z ZUS'em.
Wyrabiałem książeczkę ubezpieczeniową dla rodziny.
Nie wiem gdzie - informacja mówi, że pokój 201 na 1 p. Na 1p. dowiaduję się, że tutaj tylko formularz.
Składam formularz, za jakiś czas stawiam się po odbiór (miał być w tym samym pokoju). Okazuje się, że jednak poprzednia pani od formularzy nie miała racji - ale w pokoju 203 na pewno będą.
Nie było bo petentów na literę J obsługują na VIp w pokoju 710. W pokoju 710 otrzymałem książeczkę z odpowiednii wpisami, ale po pieczątkę na głównej stronie mam się zgłosić na parterze w dziale obsługi petentów (taka informacja + różnośći), bo ta pani nie może jej postawić.
Czasem się ma wrażanie, że nasze urzędy czerpały inwencję z filmu pt. "Asteix i Obelix w rzymie"
Albo z "Procesu", albo z "Pamiętnika znalezionego w wannie", albo i z "Rewizora" jakby spojrzeć szerzej. Tylko nie wiadomo czy :) czy :(.
No tak -- to wszystko byłoby bardzo zabawne, gdyby nie fakt, że to my płacimy pensje tych wszystkich urzędników, którzy nas odsyłają z pokoju do pokoju. My też finansujemy owe pokoje i numerki.