Handel domenami

2009-09-16

Przeszkadza mi fascynacja handlem domenami internetowymi. Zajęcie to jest przedstawiane jako innowacyjny biznes, padają takie zwroty jak „inwestowanie w domeny”. Dla mnie to spekulanctwo, nie wnoszące żadnej wartości.

Wychwytywanie i kupowanie domen na zapas, by je potem sprzedać, to ten sam profil działalności co „koniki” handlujące biletami na koncerty i do kina. Też można bronić ich działania — w końcu realizują potrzebę rynkową i skoro znajdują się nabywcy, to wszystko jest w porządku. Czy jednak na pewno?


Komentarze

Zgadam się,

Pamiętam jak ludzie kupowali i potem sprzedawali domeny longhorn*, myśląc że tak będzie nazywała się Vista. (Nie)stety spekulanci się na tym ostro przejechali :)

Sharpek2009-09-16

Jest wartość w pracy koników. Dzięki nim zawsze można kupić bilet - nawet na najbardziej oblegany koncert.

Piotr Włodarek2009-09-16

Piotr: a jak przenosisz tę wartość na handel domenami?

Jan Rychter2009-09-16

Ja bym przyrównał to bardziej do handlu nieruchomościami, w szczególności ziemią. Ktoś kupuje kawałek ziemi z zamysłem odsprzedaży za jakiś czas z zyskiem. Każdy taki kawałek (jak i domena) jest warty tyle, ile ktoś za niego później zapłaci. Tak więc jest to ze strony kupującego ryzyko - albo zyska, albo straci (vide przykład Longhorna wyżej).

Jakkolwiek może mi osobiście przeszkadzać, że wszelkie wariacje domeny, którą chciałbym kupić, są zajęte, tak cały proceder pozostaje w duchu kapitalizmu i wolnego rynku.

Michał Paluchowski2009-09-16

Pozwolisz, że się z Tobą nie zgodzę Janie :) Najprościej ujmując mogę wykorzystać to co napisał Piotr Włodarek - tak jak konik umożliwia Ci wejście na koncert, kiedy nie ma już biletów, tak "domainer" udostępnia Ci domenę za odpowiednią opłatą, jeśli jej potrzebujesz pod np. nowy projekt.

Wyobraź sobie teraz sytuację, że zakazujemy handlu domenami (zakazujemy też jednocześnie handlu nieruchomościami i każdy może mieć tylko jedno mieszkanie / dom i jedną działkę - a co, dlaczego ma zajmować mieszkania innym, albo czerpać zyski z wynajmu i tym samym windować ceny nieruchomości - toż to przebrzydły kapitalizm..). Tak więc mamy zakaz handlu domenami, ale... domeny i tak są wykupione.. np. przez studentów, którzy chcą wykorzystać np. moją domenę historia.pl do swojej pracy zaliczeniowej. Domenę kupili, wykorzystali.. no ale potem ktoś się do nich zgłasza i.. myślę, że by się dogadali za odpowiednią kwotę. A jeśli naprawdę nie byłoby możliwe jej przekazanie / odsprzedanie.. cóż, domena by sobie leżała odłogiem. Taki przykład.

Dobre domeny nie spadają nikomu z nieba. Ja za swoje dobre domeny płaciłem tysiące i dziesiątki tysięcy PLN. Traktuję to jako inwestycję. Niektóre domeny kupiłem pod własne projekty, które planuję w przyszłości, jak np. wcześniej wspomniana już historia.pl - kupiłem ją rok temu za 61 tysięcy PLN i wiesz - bardzo się cieszę, że mogłem ją odkupić od innego inwestora domenowego, inaczej byłbym zmuszony do kupienia jakiegoś potworka, który byłby akurat dostępny do rejestracji.

Rynek wtórny ma więc też funkcję "filtracyjną". Dobre domeny trafią do dobrych projektów, które są dobrze prowadzone, przez webskich :) ludzi, którzy wiedzą jak zdobyć / zarobić pieniądze. Na tym polega kapitalizm. Zgadzając się na niego zgodziliśmy się na to, że rządzi pieniądz. Jak nie mam na Lexusa, to jeżdżę Renault Clio - tak już jest na tym świecie.

Niech żyje kapitalizm i wolny rynek! Ja wyznaję tę zasadę. Cieszę się, że skończyły się czasy PRLu, chociaż pamiętam je tylko z wczesnego dzieciństwa. Żałuję, że państwo nakłada coraz więcej obciążeń na firmy i obywateli. Biznes najlepiej rozwijał się w Polsce na początku lat 90., kiedy tych różnych obciążeń i regulacji było najmniej. Teraz powoli znów wpadamy w socjalistyczne przepisy..

Mógłbym tak jeszcze długo wymieniać, jaką jeszcze wartość dodaną niesie ze sobą wtórny rynek domen, ale trwałoby to pewnie pół nocy :) Zamiast z gruntu być przeciwnym czemuś, co może nie do końca się poznało, lepiej przyjść na MeetDomainers i dowiedzieć się jak to naprawdę wygląda ten cały rynek wtórny :)

Dlatego mam dla Ciebie specjalną ofertę - bilet w cenie 50% wartości, czyli w cenie 500 zł netto za dwudniową konferencję + trzeci dzień zwiedzanie Warszawy. Opłata ta nie pokrywa kosztów, ale jedna więcej osoba, która dobrze poznałaby rynek wtórny domen byłaby tego warta :) Nawet gdybyś nie zmienił swojego zdania na ten temat, to przynajmniej miałbym pewność, że swoje wnioski wyciągasz już na podstawie faktów i informacji, które na takiej konferencji byś otrzymał :)

Serdecznie zapraszam!

Daniel Dryzek2009-09-16

ad post #2 i #3

Porównajmy 'koników' i 'domeniarzy' krok po kroku.

Wersja A: rynek tak jak jest teraz
Wersja B: rynek bez koników i domeniarzy

A: część biletów wykupują koniki, cześć fani
B: wszystkie bilety nabywają fani

A: część domen wykupują domeniarze, część firmy z danej branży
B: wszystkie domeny nabywają firmy z danej branży

Postanawiasz wybrać się na koncert, jednak nie masz biletu.

A: odkupujesz bilet od konika
B: próbujesz przekonać innego fana aby odsprzedał ci swoją wejściówkę

co wyjdzie taniej? o ile w ogóle wyjdzie...

Chcesz wejść na rynek on-line lub otworzyć nowy serwis. Wybrana przez ciebie domena jest zajęta

A: z dużą dozą prawdopodobieństwa odkupujesz wybraną, lub podobną, domenę od domeniarza
B: bezskutecznie usiłujesz przekonać konkurencyjną firmę aby odsprzedała ci domenę za mniej niż 5 000 000 zł.

I co, nie ma podobieństw?

PPD.pl2009-09-16

Oczywiście handel domenami jest społecznie szkodliwy i oczywiste jest, że osoby pałające się tym procederem będą twierdziły, że jest inaczej.

Obecnie sytuacja zaczyna dojrzewać do poszukania rozwiązania, pozwalającego każdemu rozpoczynającemu działalność gospodarczą czy uruchamiającemu nowy projekt, na stanie się właścicielem odpowiedniej domeny. I jestem przekonany o tym, że wolny rynek takie rozwiązanie znajdzie, a wówczas niektórzy zostaną właścicielami setek domen, których nikt nie będzie chciał kupić. Ostatni krach na amerykańskim rynku nieruchomości, powinien być przestrogą, dla wierzących w nieskończoną możliwość spekulacyjnych zarobków.

Zupełnie błędne jest rozumowanie, że tylko dzięki osobom wykupującym domeny, wracają one na rynek. Że niby taki student, płaciłby za utrzymanie domeny w nieskończoność? Jasne, że nie. Wróciłaby na rynek i ktoś uruchomiłby własny interes, bez inwestowania nieadekwatnych pieniędzy.

Ja bardzo dobrze pamiętam czasy komuny i koników. I nie opowiadajcie mi bzdur, że umożliwiali oni zakup biletów. Oni blokowali możliwość kupienia biletów innym, a sami zarabiali na tym pieniądze.

Nie do końca zgodzę się też z porównaniem do inwestowania w ziemię. Różnica polega na tym, że zwykle ziemię można kupić w innym miejscu (no, poza wypadkami, gdy nie można i wtedy, rzeczywiście widać podobieństwo).

Warto też zauważyć, że istnieją w prawie mechanizmy pozwalające zmusić właściciela ziemi do jej sprzedaży, jeżeli jest to uzasadnione interesem społecznym. A w interesie społeczeństwa leży, żeby każdy przeciętny człowiek, mógł rozwinąć własną działalność gospodarczą i blokowały go przeszkody nieprzyczyniające się do rozwoju.

W moim przekonaniu nie stanowi naruszenia wolności, reglamentacja dóbr, których dostępność jest z natury ograniczona.

Czy mamy jednak prawo zmusić obecnych właścicieli domen, żeby z nich zrezygnowali? Nie.
Czy możemy znaleźć inne rozwiązanie? Tak.
Tak, na szybko, moja propozycja:
-utworzyć kolejną domenę globalną, gdzie nazwa wykupionej domeny będzie musiała być zgodna z nazwą firmy i każda firma będzie mogła posiadać tylko jedną domenę w tej strukturze.
-utworzyć kolejną domenę globalną, w której będzie można wykupić własną domenę jedynie na jeden rok…

2009-09-17

Wywiązała się bardzo ciekawa dyskusja.

Jak widać, wszelkie porównania handlu domenami do innych typów działalności mają swoje wady. Domeny to jednak specyficzna sprawa i trudno je odnieść do innej działalności.

Pomimo przedstawionych tu argumentów będę trzymał się swojego zdania. Dlaczego? Otóż wierzę w biznes, gdzie wprowadzana jest wartość. W "zasiedzeniu" domeny wartości nie widzę: handlujący w żaden sposób jej nie wzbogaca, nie dostarcza bliżej, nie przerabia. Wyłącznie zajmuje po to, by potem odsprzedać. Wszelkie układy biznesowe gdzie są brane pieniądze, a nie jest wprowadzana wartość, są moim zdaniem skazane na niepowodzenie w dłuższej perspektywie.

Mam nadzieję, że handel domenami zaniknie sam. Pamiętajmy, że niedostępność domen (scarcity) jest sztucznie wytworzona: wynika wyłącznie z takiej a nie innej organizacji internetu dziś. Konkretniej, z tego, że przeglądarki mają na górze pasek adresowy. Internet się zmienia każdego dnia. W przeglądarkach pojawiły się okienka "szukaj w google", często też pole adresowe przy wpisaniu kilku słów odsyła do wyszukiwarki. Myślę, że naturalnym procesem będzie, że coraz więcej ludzi będzie polegać na wyszukiwarkach, a nie na znajomości dokładnej nazwy domeny. Gdy tak się stanie, handlujący domenami zostaną automatycznie wyeliminowani -- przeglądarki nie przekierowują do pustych zaparkowanych domen bez wartości. Nikomu też nie będzie zależało na wykupieniu konkretnej nazwy domeny, bo znaczenie samej nazwy spadnie.

Na koniec jeszcze -- Danielu, dziękuję, ale oferta zapłacenia 610zł za dowiedzenie się więcej o czymś, co uważam za fundamentalnie bez wartości, nie jest dla mnie atrakcyjna.

Jan Rychter2009-09-17

@JZ

Jestem przekonany, że student, który posiadałby domenę np. kredyty.pl jeśli miałby choć trochę oleju w głowie płaciłby za nią w nieskończoność. Taka domena ma ogromny potencjał komercyjny i serwis postawiony pod nią zawsze będzie mieć już na starcie przewagę nad tym postawionym pod domeną np. dobrekredyty.pl. Kto miałby w takim wypadku rozsądzać, komu należy się ta przewaga na starcie?

Jeśli chodzi o porównanie z ziemią - domeny także można kupić w innym miejscu. Jest mnóstwo dostępnych końcówek, wariacji słów itd. Język daje praktycznie nieskończone możliwości, zawsze znajdzie się wolna domena odpowiadająca danej tematyce. Decyzją rejestrującego jest, czy woli zapłacić za gorszą 9,99, czy za lepszą wyższą kwotę.

Utworzenie kolejnej, czy nawet kilku domen globalnych nie nie da. Domeny .com w przypadku rynku międzynarodowego i .pl w przypadku polskiego w dalszym ciągu będą cenniejsze od tych z nowymi końcówkami. W utworzonej kilka lat temu domenie .eu w dalszym ciągu jest wiele wolnych, całkiem przyzwoitych domen, których nikt nie rejestruje. Przyzwyczajenie jest drugą naturą człowieka, tak było od wieków i nic nie wskazuje na to, aby miało się to w najbliższym czasie zmienić.

@Jan Rychter

Ruch z wyszukiwarek będzie w dalszym ciągu wzrastał, jednak nie wpłynie to na wartość domen. Nawet jeśli zupełnie zabraknie ludzi wpisujących adres bezpośrednio do przeglądarki, dobra domena w dalszym ciągu będzie cenna. Strona musi wszak mieć jakąś nazwę, logo, coś na czym można oprzeć działania PR i Marketingowe. Duże serwisy promują się również offline, na billboardzie zawsze lepiej będzie wyglądać onet.pl niż onetpierwszypolskiportalinternetowy.pl Spadek znaczenia domeny może nastąpić tylko w wypadku prawdziwej rewolucji w internecie, stworzeniu zupełnie nowej sieci z kompletnie innymi założeniami. W przeciwnym razie handel domenami nie tylko nie zaniknie, ale będzie wciąż się rozwijał, a ceny domen będą systematycznie rosnąć.

leewus2009-09-17

Widzę, że niektórym marzy się powrót do czasów komuny.. no proszę, proszę ;) Równość dla wszystkich - jedna domena dla każdego obywatela ;))

@Jan W zasiedzeniu może biznesu nie ma, ale już w znalezieniu domeny, którą chce się zasiedzieć.. ponadto każdy inwestor sam też rejestruje nazwy domen, które do tej pory nie istniały, czyli tak naprawdę trudni się w takim wypadku namingiem. Dalej: domainerzy agregują rynek - zwracasz się do kogoś kto ma 1000 domen i prosisz o taką i taką tematykę, dostajesz w odpowiedzi wybrane 10 domen, które na Ciebie czekają, gotowe do wykorzystania.

Czy domeny znikną? Kiedyś pewnie tak. Ale chyba raczej nieprędko.. bo ludzie się tak szybko nie zmienią. Mamy swoje ulubione strony, sklepy itd. które lubimy odwiedzać wpisując adres w przeglądarkę. Cały rynek reklamy też nagle nie pryśnie - nawet na bannerach przydają się adresy, bo banner pełni też funkcję brandingową.

Co jeszcze robi domainer? Kupując domeny, których nikt inny w danym momencie nie wykorzystuje, "zgarnia" ruch, który jest na nich generowany, parkuje, umieszcza reklamy, pozwala dotrzeć reklamodawcom do klientów.

I już na koniec do @Jan - sam korzystasz z ładnej domeny z Twoim nazwiskiem. Dlaczego nie wybrałeś jakiejś pokracznej nazwy, tylko taką?

Nie zapominajmy też o emailach: nawet jeśli na stronę wchodzimy przez wyszukiwarkę Google, to emaila nie wyślemy nie znając adresu email, a jego częścią jest domena.

Zgadzam się z @leewus.

Daniel Dryzek2009-09-17

Daniel: korzystam z takiej domeny, bo obecnie tak działa internet. Domeny nadal są jego istotną częścią. Jak pisałem, mam jednak nadzieję, że tak w przyszłości nie będzie.

Niestety nie przekonałeś mnie -- nadal nie widzę żadnej wartości w tym co robią handlarze domenowi. "Naming"? Proszę...

Jan Rychter2009-09-24

Dopóki znajdą się osoby, które będą skłonne zapłacić 135 tysięcy złotych za domenę lekarze.pl (tak jak to miało miejsce na aukcji domen na żywo MeetDomainers) dopóty będzie istniał rynek wtórny domen. Jest popyt to znajdzie się i podaż.

Daniel Dryzek2009-09-29